sobota, 16 kwietnia 2011

Postępowanie w razie wypadku

Niestety z powodu niedopatrzeń właścicieli, ale także z powodu swojej wrodzonej ciekawości nasze psy często ulegają różnym wypadkom. Od prawidłowej pierwszej pomocy zależy często ich zdrowie i życie. Warto więc chyba mieć poniższe rady zawsze pod ręką.

POMOC PO WYPADKU SAMOCHODOWYM
Jeżeli nasz pies został potrącony przez samochód, pierwszą, zazwyczaj odruchową, czynnością jest chęć podniesienia zranionego zwierzęcia. Nie wolno jednak tego robić bez wcześniejszego przygotowania. Nie wiemy przecież, które części ciała zwierzęcia uległy uszkodzeniu podczas uderzenia. Podnosząc zwierzę możemy przyczynić się do pogłębienia urazu. Dlatego należy starać się maksymalnie opanować własne nerwy, zaś czynność podnoszenia i przenoszenia zranionego zwierzęcia wykonać w sposób najbardziej bezpieczny dla jego życia i zdrowia. Pamiętać trzeba, że obolałe i będące w szoku zwierzę może wykazywać agresję nawet w stosunku do swojego ukochanego opiekuna. Lepiej więc przezornie zabezpieczyć się przed ewentualnym pokąsaniem, zakładając psu, o ile to możliwe, kaganiec. Pamiętajmy także o tym, że szok wywołany uderzeniem może być tak duży, iż zwierzę - mimo np. złamań - samo się podniesie i będzie próbowała uciekać. W takich przypadkach właściciel powinien starać się zatrzymać psa i go uspokoić.
Jeżeli po uderzeniu zwierzę przyjmuje przymusową pozycję leżącą, zachodzi podejrzenie, że doszło do poważnych uszkodzeń np. kręgosłupa, miednicy itp. Wówczas przy zachowaniu maksymalnej ostrożności staramy się podnieść ranne zwierzę na uprzednio przygotowany koc. Jeżeli w pobliżu znajduje się jeszcze ktoś - prosimy o pomoc. Jedna z ratujących osób trzyma głowę zwierzęcia, druga klatkę piersiową i brzuch, trzecia miednicę. Po ułożeniu psa na kocu dwie osoby napinają koc, trzecia zaś podtrzymuje od dołu klatkę piersiową i brzuch. W ten sposób bezpiecznie przenosimy psa do samochodu, przykrywamy kocem i natychmiast udajemy się do najbliższej lecznicy weterynaryjnej.

UDAR CIEPLNY
Do udaru cieplnego u psów najczęściej dochodzi na skutek niefrasobliwości i braku wyobraźni właścicieli. Często podczas upałów pies zostaje zamknięty w samochodzie, a właściciele wychodzą podziwiać zabytki lub robić zakupy. W szczelnie zamkniętym aucie, stojącym w pełnym słońcu, temperatura po kilkunastu minutach dochodzi do 40 st. C., a niekiedy nawet wyżej. Wracający opiekunowie zastają psa z mniej lub bardziej nasilonymi objawami udaru cieplnego. W ciężkich przypadkach zwierzę jest nieprzytomne, ciężko oddycha, jest w stanie zapaści. W lżejszych Đ ma pianę na pysku, wysunięty język, trudności z oddychaniem, jest nadmiernie pobudzone lub osłabione, apatyczne. Natychmiast trzeba przystąpić do ratowania psa, dążąc do jak najszybszego ochłodzenia jego ciała. Obficie więc polewamy je zimną wodą i staramy się wytrzeć pianę z pyska. Następnie robimy zimne okłady mokrym ręcznikiem lub kocem. Jeśli po kilku minutach zwierzę nie wykazuje znacznej poprawy, należy jak najszybciej zwrócić się po pomoc do najbliższej lecznicy weterynaryjnej.

UŻĄDLENIA
Zwierzęta użądlone przez osy i pszczoły wykazują silny niepokój, reagują szybko opuchlizną. Niekiedy, przy nadwrażliwości, lub jeśli użądlenie ma charakter masowy, może dojść do zapaści, a nawet śmierci. W przypadku użądlenia trzeba błyskawicznie zlokalizować miejsca ukąszeń i usunąć żądła. Zbiorniczek z jadem zwykle wyrywany jest (w przypadku pszczoły) razem z żądłem. Wówczas tkwiące w ciele ofiary żądło, choć już odłączone od ciała owada, jeszcze przez długi czas wtłacza jad z rytmicznie kurczącego się woreczka jadowego. Po usunięciu żądła, by ulżyć cierpieniu zwierzęcia, warto zrobić na opuchnięte miejsca okłady z sody oczyszczonej. Zalecana proporcja to płaska łyżeczka sody na szklankę wody. W przypadku masowych użądleń lub użądleń w szczególnie niebezpieczne miejsca, np. wewnątrz jamy ustnej, należy natychmiast szukać pomocy lekarza.

UKĄSZENIA ŻMII
W przypadku pokąsania psa przez żmiję trzeba jak najszybciej założyć opaskę uciskową powyżej miejsca ukąszenia. Jeśli to możliwe, miejsce ukąszenia obkładamy lodem lub zimnymi okładami. Natychmiast należy zgłosić się do lekarza weterynarii, który poda surowicę, leki wspomagające i opatrzy miejsce pokąsania.

POPARZENIA
Letnie wieczorne ogniska, czy przygotowywanie potraw na grillu to także niebezpieczne sytuacje dla naszego psa. Zdarza się, że rozbawiony pies, szczególnie gdy ma czworonożnego towarzysza, wbiega wprost do ogniska, lub przewraca na siebie rozgrzany grill z gorącymi węglami.
Najważniejszą czynnością jest zahamowanie czynnika termicznego. Jeżeli pies wpadł do ogniska i pali się na nim sierść, należy za wszelką cenę zdusić ogień, narzucając na psa koc, który przecież zawsze znajdzie się przy ognisku. Poparzone miejsca trzeba natychmiast przemyć i ochłodzić zimną wodą. Jeśli to możliwe, obłożyć oparzenia lodem, a następnie na poparzony naskórek nanieść tłustą maść, choćby wazelinę.
W przypadku poważnego uszkodzenia termicznego konieczna będzie pomoc lekarza weterynarii, gdyż istnieje konieczność opanowania szoku. W przypadkach ciężkich poparzeń może nawet zajść potrzeba interwencji chirurgicznej.

RANY I SKALECZENIA
U psów najczęściej dochodzi do skaleczenia opuszek palcowych w wyniku czego występuje silne krwawienie. Skaleczenia łap bardzo często są następstwem kopania w ziemi, bądź nadepnięcia np. na potłuczone szkło.
Ranę staramy się szybko oczyścić i przemyć środkami dezynfekującymi. Następnie wkładamy niewielkie gaziki pomiędzy palce i bandażujemy. Zaznaczyć jednak trzeba, że takie postępowanie może mieć miejsce tylko w przypadku niewielkich i powierzchownych ran. W razie większego lub głębokiego skaleczenia będziemy musieli skorzystać z pomocy lekarza, gdyż konieczne będzie zszycie rany, czy założenia sączka. Jeśli rana jest mała, płytka i niezbyt krwawi, to wykonany samodzielnie opatrunek zabezpieczamy dodatkowo przez założenie skarpety.
Inaczej jest w przypadku skaleczeń, powstałych np. na skutek pogryzienia przez psa. Musimy przede wszystkim zlokalizować miejsce skaleczenia. Szukamy więc miejsc, gdzie sierść jest posklejana i właśnie na nie zwracamy uwagę. Wokół rany wycinamy zakrwawione posklejane włosy. Uszkodzone miejsce dezynfekujemy łagodnym środkiem (rivanol, woda utleniona). Podobnie jak poprzednio, także i w tym przypadku o dalszym postępowaniu decyduje rozległość i głębokość rany.

ZATRUCIA TOKSYCZNE
Problem dotyczy zazwyczaj młodych psów, które poprzez swoją ciekawość świata próbują różnych rzeczy. Jeżeli podejrzewamy swojego psa o zjedzenie trucizny (lub mamy taką pewność), a całe zajście miało miejsce niedawno, staramy się u psa wywołać natychmiastowe wymioty. Wlewamy psu do pyska zimną wodę z solą, lub zimną wodę z musztardą, bądź wodę utlenioną. Płyn wlewamy bardzo ostrożnie, by nie spowodować zachłyśnięcia się zwierzęcia. Szybko udajemy się do lekarza, zabierając ze sobą, jeśli to tylko możliwe, opakowanie po truciźnie. Wówczas lekarz będzie miał możliwość podania antidotum, tj. odtrutki. CIAŁO OBCE W GARDLE Podczas wakacji możemy poświęcić więcej czasu na zabawę z psem. Zdarza się, że kij, patyk, czy piłka utkną w gardle naszego pupila. Równie częste są przypadki utkwienia kości, zabawki, niekiedy nawet kamienia. Ciało obce może zablokować krtań, powodując poważne utrudnienia w oddychaniu. W przypadku całkowitego zablokowania krtani zazwyczaj w krótkim czasie dochodzi do śmierci przez uduszenie. Dlatego bardzo ważne jest błyskawiczne usunięcie ciała obcego z gardła zwierzęcia. Pies z tkwiącym w gardle ciałem obcym jest mocno zaniepokojony, obolały, wykazuje silny ślinotok. Otwieramy mu pysk i delikatnie, powoli staramy się palcami wyjąć obcy przedmiot. W przypadku trudności możemy pomóc sobie pęsetą, ale pod warunkiem zachowania maksymalnej ostrożności. Nie wolno usuwać tkwiącego przedmiotu na siłę, chyba że istnieje niebezpieczeństwo natychmiastowego uduszenia się zwierzęcia. Jeżeli napotkamy na duże trudności z usunięciem ciała obcego, konieczna będzie wizyta u lekarza, który zastosuje środki farmakologiczne i specjalistyczne narzędzia.

CIAŁO OBCE W NOSIE I OKU
Dość rzadko zdarzają się przypadki utkwienia ciała obcego w nosie psa. Dotyczy to zwykle młodych i ciekawskich psów, które na spacerach zachowują się jak odkurzacze. Jeśli ciało obce tkwi w nosie, staramy się je uchwycić i delikatnie obracając wyciągnąć. Jeśli tkwi głębiej, musi to zrobić lekarz. Również w przypadku ciała obcego wbitego w gałkę oczną, np. odrobiny szkła, opiłków metalu, trzeba natychmiast szukać fachowej pomocy lekarskiej. W przeważającej ilości przypadków ciała obce w oku psa to paprochy, piasek, kawałki kory itp. Chcąc pomóc psu, trzeba w pierwszej kolejności zadbać o to, by nie ocierał sobie oczu łapami. Najlepiej poprosić kogoś o pomoc w przytrzymaniu psa. Następnie otwieramy mu oko, przytrzymując powieki palcem wskazującym i kciukiem, i po odszukaniu ciała obcego staramy się je wypłukać. Najlepiej zrobić to łagodnym okulistycznym roztworem kwasu bornego. Jeśli go nie mamy, można użyć zimnej słabej herbaty. Otwarte oko psa przemywamy gazikiem nasączonym roztworem przemywającym. Nie wolno do tego celu używać waty, aby w oku nie pozostały drobne włókienka, które drażniłyby gałkę oczną. Po przemyciu dobrze jest wpuścić na powierzchnię oka jedną lub dwie krople parafiny leczniczej, co wydatnie zmniejszy uczucie dyskomfortu u psa.

BEZPIECZNE PODRÓŻOWANIE
Często spotykamy na naszych drogach jadący samochód z otwartą tylną szybą i wychyloną głową psa. Zadziwiająca jest lekkomyślność i krótkowzroczność opiekunów. Pęd powietrza wraz z kurzem, piaskiem, żwirem, to prawie całkowita pewność, że będziemy mieli chorego psa. Jeśli nawet nie zdarzą się ciała obce w oku, nosie, uchu, nawet w jamie ustnej, to pewne jest przeziębienie i wszelkie z tym związane konsekwencje. Zwrócenie uwagi kierowcy, który jest zazwyczaj właścicielem psa, spotyka z ignorancją, a niekiedy arogancją. A może by tak sam spróbował? Ciekawe, czy wytrzymałby, choć przez piętnaście minut, z głową wystawioną za okno w samochodzie, jadącym z prędkością 90 km/ godz. Może i tak, ale z jakimi następstwami? Nagminne jest również wożenie (szczególnie psów małych ras) na kolanach kierującego. To bardzo niebezpieczne! Przy próbie hamowania pies spada pod nogi i pedały samochodu. W przypadku ponowienia prób hamowania, okazuje się to niemożliwe, bo pod nogami mamy czworonoga.

Szczepienia ochronne

By zabezpieczyć psa przed ciężkimi, czasem wręcz śmiertelnymi chorobami, koniecznie trzeba go uodpornić. Jeżeli dojdzie do zakażenia, zwierzęta zazwyczaj chorują, a może też nastąpić zejście śmiertelne. Jedyną skuteczną ochroną przed chorobami zakaźnymi jest szczepienie.

  • OGÓLNE ZALECENIA ODNOŚNIE SZCZEPIEŃ
Szczepieniom poddawane mogą być jedynie zwierzęta zdrowe, uprzednio odrobaczone. Dlatego też jeśli lekarz weterynarii nie poda innych zaleceń, radzimy co roku swojego psa zaszczepić przeciwko wściekliźnie i pozostałym chorobom zakaźnym.

  • SZCZEPIENIE PRZECIWKO WŚCIEKLIŹNIE
Ustawa z dnia 24.04.1997 r. "O zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej" znosi konieczność obowiązkowego corocznego szczepienia przeciwko wściekliźnie. O terminie następnego szczepienia decyduje lekarz weterynarii.
Taki zapis w ustawie możliwy jest dzięki szczepionkom inaktywowanym (zabitym) wirusem wścieklizny. Jednorazowe podanie szczepionki powoduje powstanie odporności utrzymującej się 2 - 3 lata. Najczęściej oferowane w gabinetach weterynaryjnych szczepionki tej generacji to: Defensor (Pfizer), Rabdomun (Pitman-Moore), Nobivac Rabies (Intervet), Rabisin R (Merial), Virbagen Rabies (Virbac).
Szczepionki podaje się podskórnie, rzadziej domięśniowo w ilości 1,0 ml. Odporność poszczepienna pojawia się po ok. 10 dniach od momentu zaszczepienia. Niepożądane objawy poszczepienne (szok anafilaktyczny, reakcje alergiczne) zdarzają się wyjątkowo rzadko. Cena szczepienia przeciwko wściekliźnie, podobnie jak pozostałych usług weterynaryjnych jest "ceną umowną", przeciętnie jest to 10 - 20 zł.
O szczepieniu tym trzeba koniecznie pamiętać planując wyjazd wakacyjny z psem zarówno na terenie kraju, jak i poza jego granicami. W przypadku wyjazdu zagranicznego, prócz posiadania urzędowego świadectwa zdrowia psa i wystawionego na jego podstawie certyfikatu wywozowego, warto zorientować się w przepisach wwozowych dotyczących zwierząt, obowiązujących w kraju docelowym.
Przykładowo:
Szwecja, Norwegia 4 mies. kwarantanny,
Wielka Brytania, Irlandia - 6 mies, Kanada - 1 mies.
Kwarantanna odbywa się w miejscach wyznaczonych przez administrację danego kraju, ale na całkowity koszt właściciela zwierzęcia.

  • SZCZEPIENIA INNYCH CHORÓB ZAKAŹNYCH
Planując wakacyjne eskapady warto zadbać o pozostałe (choć nie wymagane prawem) szczepienia. Pozwoli to uniknąć przykrych następstw związanych z zachorowaniem ukochanego czworonoga. Psy chronić należy przed: nosówką, parwowirozą, koronawirozą, leptospirozą, parainfluenzą i zakaźnym zapaleniem wątroby.
Na rynku usług weterynaryjnych dostępne są szczepionki, które mają działanie uodparniające na większość z wymienionych chorób. Ceny w zależności od użytego biopreparatu w przybliżeniu wynoszą od 30 do 60 zł.

  • SZCZEPIENIE SZCZENIĄT
Nieco inny cykl szczepień dotyczy szczeniąt. Młode zwierzęta do ukończenia 12 tygodnia życia powinny być szczepione 2 - 3 razy. Przykładowo: jeśli szczepienie zaczynamy u młodego szczenięcia, które ukończyło dopiero 6 tygodni, proponuję jako pierwszą szczepionkę podać Nobivac Puppy DP, która na krótko, acz skutecznie zabezpiecza przed nosówką i parwowirozą. Następnie po upływie 2 - 3 tygodni należy zadbać o szczepienie nosówki, parwowirozy, leptospirozy, koronawirozy, parainfuenzy, zakaźnego zapalenia wątroby. Po kolejnych 2 - 3 tygodniach szczepienie to powinno być powtórzone. Pozostaje jeszcze szczepienie wścieklizny, które obowiązuje wszystkie psy od ukończenia 4 miesiąca życia.

  • PRZYKŁADOWY PROGRAM SZCZEPIEŃ:
Najczęściej spotykane oznaczenia literowe na szczepionkach psich:
D, C, F - nosówka
H - choroba Rubarth'a
P - parwowiroza
R - wścieklizna (rabies)
PI - parainfluenza
mPI2/Bb - szczepienie przeciwko parainfluenzie i kaszlowi kenelowemu
Cv-K - oznaczają szczepienie przeciwko koronawirozie

Oznaczenie choroby
Pierwsze szczepienie
Pierwsza dawka przypominająca
Druga dawka przypominająca
D, H, P
pierwsza iniekcja - 7-8 tyg.
druga iniekcja - 12 tyg.
1 rok później
co dwa lata
L
pierwsza iniekcja - 7-8 lub 12 tyg.
druga iniekcja - 12 lub 15 tyg.
1 rok później
co roku
R
po ukończeniu 3 mies.
1 rok później
co roku
PI2/Bb
pierwsza iniekcja - 4-6 tyg.
druga iniekcja - 6-8 tyg.
1 rok później
co roku

Kąpiel i dwa słowa o czesaniu

Przesądy o tym, że psa nie można kąpać, bo szkodzi to jego zdrowiu są stare jak świat. Ich zwolennicy wyciągają na poparcie swej tezy mnóstwo argumentów, mniej lub bardziej przekonujących, które obalić można tylko w jeden sposób. Wystarczy ściśle stosować się do ich przepisów, by po niedługim czasie nie móc ani psa pogłaskać, ani przytulić się do niego, by nie wspomnieć już o dzieleniu z nim łóżka... A warto wiedzieć, że wedle ankiety przeprowadzonej przez brytyjskie pismo „Dogs Today” ponad dwie trzecie właścicieli zwierząt domowych w Wielkiej Brytanii przyznaje się do wpuszczania swych ulubieńców pod kołdrę. Wyniki podobnego sondażu, przeprowadzonego na swych stronach internetowych przez polski miesięcznik „Mój Pies” wyglądają bardzo podobnie.
Wynika z tego jedno: każdy pies musi być czysty. Oznacza to, że – chcemy czy nie – trzeba go kapać. I nie chodzi tu tylko o zmycie pospolitego błota z łap czy kurzu z sierści; włos psa chłonie niczym gąbka wszelkie zanieczyszczenia z powietrza, i te widoczne, i te trudniej zauważalne, jak choćby osad z rur wydechowych samochodów.

Oczywiście, niektóre psy wymagają kąpieli częściej niż inne. Czworonogi, którym przychodzi rywalizować z pobratymcami na wystawach psów, kąpane są nie tylko po to, by zmyć brud, ale przede wszystkim by poprawić wygląd. Trudno przecież sobie wyobrazić finalistki konkursu Miss Polonia, które nie zadbałyby o włosy przed występem. Z psami jest podobnie. Kąpiel psa wymaga jednak nieco więcej zachodu niż zwykłe mycie włosów przez człowieka, i nie tylko dlatego, że - proporcjonalnie – znacznie więcej jest do mycia.
Przygotowania rozpocząć należy od... spaceru z psem. Po kąpieli pies przez kilka godzin co najmniej nie powinien wychodzić na dwór, nawet na chwilkę, zwłaszcza gdy temperatura powietrza różni się od tej, panującej w mieszkaniu czy budzie, przy czym ważne jest nie tylko to, by nie było dużo zimniej. Wyprowadzenie świeżo wykapanego psa nawet w upał może być dla niego niebezpieczne, gdyż nawilgła sierść działa niczym termostat, a parujący włos potrafi obniżyć temperaturę skóry psa nawet o 5-7 stopni Celsjusza! Jeszcze jeden plus ze spaceru - należycie wybiegany pies będzie znacznie spokojniejszy w wannie.
Psy ras długowłosych o obfitym podszerstku trzeba przed kąpielą starannie wyczesać, usuwając wszelkie kołtuny czy spilśnienia. Używamy do tego grzebienia (nie szczotki!), rozdzielając kołtun czubkiem grzebienia i palcami, a następnie wyczesując go energicznym ruchem (uważać trzeba tylko, by usuwać w ten sposób filce rozdzielone na pasemka, a nie wyrywać kłębów sierści!). W niektórych sklepach można dostać stosowny spray ( „Kammhilfe” czy „Entfilzungspray” niemieckiej firmy Trixie lub angielski odpowiednik o nazwie „EasyGroom” ) którego użycie bezpośrednio na kołtun przed kąpielą ułatwia jego usunięcie. Takie zgrubne wyczesanie psa umożliwia nam usunięcie kołtunów, bo gdyby je zmoczyć i wysuszyć, to jedyną metoda byłoby ich wycięcie. (Choć może nie do końca – zarówno firma JPHery jak i Ring 5 opracowały specjalny szampon dla psów o sfilcowanej sierści, który umożliwia usunięcie kołtunów przy czesaniu PO kąpieli, ale to kwestia wyboru – ułatwiają one usunięcie węzłów sierści, ale niezbyt pielęgnują zdrowy włos...)
Pamiętać także trzeba, że na kilka godzin przed kąpielą nie karmimy psa, by nie być zmuszonym do wyjścia z nim na spacer, dopóki nie będzie całkowicie suchy!
Przygotować teraz trzeba wszelkie utensylia, niezbędne do kąpieli, a to: watę, szampon, ew. odżywkę do włosów dla psów wystawowych, duży ręcznik lub dwa, szczotkę, grzebień, mocną suszarkę do włosów.
Sprzęt do pielęgnacji psa jest wyposażeniem, na którym zdecydowanie nie powinniśmy oszczędzać. Produkty dobrej jakości będą nam służyły przez wiele lat (gilotyna do pazurów, której używam, służy mojemu stadu od dobrych dwudziestu lat), a kiepskie nie wytrzymają normalnej eksploatacji. Istotne jest np. by nie używać z popularnych plastikowych grzebieni, które nie dość, że łamią się przy lada okazji, to jeszcze elektryzują włos przy suszeniu, sprzyjając jego kołtunieniu się. Najlepsze będą tu grzebienie w całości metalowe (sam korzystam z pokrywanych teflonem produktów z serii „Salon” ), choć oprawiane w specjalny plastik produkty renomowanych firm ( KW, Mikki, A Bianchi) są doskonałe, acz znacznie w Polsce droższe. Szczególny nacisk trzeba położyć na jakość suszarki do włosów, bo bez niej doprowadzenie do porządku psa długowłosego jest po prostu niemożliwe. Moim zdaniem musi mieć ona moc co najmniej 1600 W. Przy początkowym suszeniu niepotrzebne są nam wszelkie „bajery”, jak np. dyfuzor, który może nam oddać nieocenione przysługi przy końcowym dopieszczaniu wyglądu psa, idącego na wystawę (napusza włos, optycznie zwiększając jego objętość). Wskazane natomiast byłoby, by wlot suszarki (czyli przeciwległy koniec dyszy, z której leci ciepłe powietrze) był firmowo przysłonięty cienką siateczką, tak jak mają to profesjonalne suszarki fryzjerskie dużej mocy. Siateczka taka chroni suszarkę przed dostawaniem się do niej do środka włosów, co bardzo skraca żywot urządzenia... Jeśli nasza suszarka nie ma takiej siateczki, to trzeba na jej końcówkę wlotową nałożyć domowy filtr, zrobiony np. ze starych rajstop.
Nowoczesny przemysł oferuje nam całą szeroka gamę rozmaitych szamponów dla psów, od zwykłych, pielęgnacyjnych, po lecznicze i „wystawowe”. Wszystkie one mają odmienne od szamponów ludzkich współczynniki kwasowości (owe osławione pH!), mniej drażniąc skórę psa.
Dobierając odpowiedni szampon dla swego pupila musimy nauczyć się starannie czytać informacje na buteleczkach, gdyż źle dobrany szampon co prawda zmyje nam ze zwierzaka brud, ale swym działaniem dodatkowym może podrażnić skórę lub nawet zmienić kolor włosa psa! Rodzaj szamponu do codziennego użytku zależy przede wszystkim od wieku psa (dla szczeniąt są inne, delikatniejsze szampony) i rodzaju jego włosa. Inne szampony są dla psów o włosie szorstkim (wszystkie teriery!), inne dla psów długowłosych o miękkiej i puszystej strukturze włosa, jeszcze inne dla psów o włosie prostym, twardym (większość owczarków). Jeśli nie ma dla nas większego znaczenia struktura włosa naszego pupila po kąpieli, sięgnijmy po szampony „ogólnego stosowania”.
Starą zasada pielęgnacji psów mówi – najlepsze są kosmetyki angielskie, potem amerykańskie, francuskie, niemieckie, a na końcu wszystkie inne. Niestety, gradacja ta podobnie wygląda też w cenniku... Na dodatek od kilku lat pojawiły się w Polsce doskonałe szampony rodzimej produkcji – myślę tu o serii kosmetyków „Dr. Seidla” czy „Derma-Vet” , które udatnie łączą niewygórowaną cenę z wypróbowaną jakością.
Istnieje także sporo kosmetyków o działaniu leczniczym – myślę tu o szamponach dziegciowych, siarkowych, rumiankowych czy proteinowych. Większość z nich może być pomocna przy niegroźnych stanach podrażnienia skóry, wynikającego z łupieżu (bardzo częstego u psów) czy uczulenia na ugryzienia pcheł lub komarów.
Specjalną dziedziną wiedzy są szampony przeznaczone dla psów wystawowych, z reguły wyposażone w colour enhancer czyli mniej lub bardziej delikatnie farbujące włos. Szczególnie istotne jest to dla psów białych i czarnych, na których wszelkie przebarwienia włosa najbardziej widać. Każdy z zagranicznych producentów kosmetyków dla psów ma w swej ofercie szampony koloryzujące, i wtedy korzystamy z wspomnianej już owej świętej zasady – angielskie, amerykańskie, a potem wszelkie inne... Dobierając szampon dla psa wystawowego należy starannie zapoznać się z instrukcją na buteleczce i nie sugerować się wyłącznie wysoką ceną, która nie zawsze idzie w parze z wysoką jakością. Ze wszech miar godne polecenia są kosmetyki firm „Ring 5” „Bio-Groom”, „Mr Groom”, „Vetzyme” . Popularne jeszcze kilka lat temu francuskie kosmetyki firmy Jean-Pierre Hery straciły ostatnio grono zwolenników, którzy przestawili się na inne produkty nie dlatego, by wyroby JPH zrobiły się nagle gorsze, a ich konkurencja lepsza, tylko minęła na nie moda (a szkoda, bo to seria kosmetyków wysokiej klasy).
Sprowadzane od niedawna do Polski produkty amerykańskie #1 All System są kosmetykami bardzo specjalistycznymi i o cenach wprost kosmicznych (a pamiętać trzeba, że produkty pielęgnacyjne dla psów są z reguły sporo droższe niż ich „ludzkie” odpowiedniki!). Kosmetyki #1 All System wymyślono dla profesjonalnych groomerów (czyli psich fryzjerów), przygotowujących psy do pokazów na kilka dni przed wystawą, stąd gwarantują one optymalny wygląd psa „jak spod igły” przez kilka do kilkunastu dni, co rzadko jest potrzebne w naszych polskich warunkach... Podobne działanie mają produkty firmy Iv St. Bernard, równie drogie i równie doskonałe.
Oferowane przez wiele sklepów zoologicznych szampony w polskich buteleczkach mogą skrywać doskonałe produkty renomowanych firm, które w ramach nie do końca dostosowanej do naszego rynku polityki marketingowej zmniejszają a nie zwiększają swe szanse (tak jest np. z doskonałymi francuskimi szamponami „Nanouk” , sprzedawanymi w Polsce pod nazwą „Miro” ). Rozlewanie ich w Polsce obniża ich cenę, ale utrudnia ich sprzedaż... Z drugiej strony – angielska czy niemiecka nazwa nie zawsze jest gwarantem dobrej klasy produktu – pod nazwą handlową Trixie sprzedawane są niemieckie kosmetyki naprawdę niewyszukanej jakości.
Przy okazji – chciałbym serdecznie odradzić stosowanie popularnych niegdyś szamponów owadobójczych, mających pomóc w wytępieniu częstych u psów pasożytów skórnych. Skuteczność ich jest wprost proporcjonalna do działań ubocznych: im lepiej tłuką pchły czy wszoły, tym bardziej podrażniają skórę, a mogą być nawet całkiem niebezpieczne dla śluzówek oczu czy nosa psa. Pasożyty skórne tępi się odpowiednimi preparatami, a nie szamponem!
Pamiętać trzeba jeszcze, że wiele szamponów sprzedawanych jest w postaci koncentratu, który przed zaaplikowaniem psu trzeba rozcieńczyć ciepłą woda w proporcji podanej na opakowaniu (zazwyczaj jest to 1:5).
Kąpiąc psa czy to w wannie właśnie, czy w kabinie prysznicowej, zawsze wykładamy jej dno czymś, co może dać solidne podparcie dla psich łap. Najlepsza jest tu specjalna gumowa podkładka (do kupienia w większości drogerii), ale w ostateczności może być nawet ręcznik frotte, który po namoknięciu doskonale przylega do dna.
Z waty przygotowujemy dwa tampony, które wsuwamy do psich uszu, tak by nie dostała się do nich woda, a zwłaszcza woda z mydłem. Większość psów nie lubi wsuwania czegokolwiek do uszu, ale trudno, lepiej pogodzić się z krótkotrwałym dyskomfortem swego pupila niż ryzykować zapalenie ucha.
Wprowadzamy psa do kabiny lub oburącz podnosząc go wstawiamy do wanny, na wspomnianą już podkładkę i starannie moczymy ciepłą (nie gorącą!) wodą. Optymalna temperatura wody to ok. 35 stopni. Moczymy psa poczynając od ogona, stopniowo przesuwając prysznic w okolice szyi, i NIE MOCZYMY głowy. Dopiero gdy cały korpus, ogon i łapy, kark i pierś są całkowicie wilgotne i spłukane z pierwszego brudu, sięgamy po szampon.
Szampon (przygotowany w odpowiedniej proporcji z koncentratu!) wylewamy na dłoń i wmasowujemy we włosy psa, poczynając od grzbietu, a następnie przechodzimy w dół, do brzucha i łap psa. Nie można zapomnieć o ogonie, także u ras krótkowłosych – na jego spodniej części znajdują się ujścia gruczołów ogonowych, wydzielających minimalne ilości lepkiego śluzu, łatwo przyjmującego brud! Gdy umyjemy już całość psa, bardzo skrupulatnie spłukujemy wszelkie ślady szamponu i dopiero teraz przechodzimy do głowy, gdzie wykonujemy te same czynności, w tej samej kolejności tylko znacznie szybciej, by do minimum ograniczyć kontakt szamponu z oczami, nosem i wargami psa. U psów wyposażonych przez naturę w obfitą brodę (briard, sznaucer, terier szkocki, czarny terier) trzeba ją raz jeszcze umyć, nie żałując szamponu. Na brodzie najczęściej dochodzi do zabrudzeń i mycie jej w zasadzie powinno wejść do rytuałów codziennej pielęgnacji psa (a w każdym razie powinno się to robić znacznie częściej niż kąpiel całego zwierzaka). Na koniec starannie spłukujmy szampon i w zasadzie po wszystkim. Trzeba tylko pamiętać, że u psów o wzorcowo pomarszczonej skórze (shar pei, ale także dog de Bordeaux, mops czy niektóre boksery) trzeba koniecznie przetrzeć ręcznikiem wszelkie fałdy skórne, także na pysku, a susząc psa nie zapomnieć o tych miejscach, bo bardzo łatwo o zaparzenie skóry, co tworzy doskonałe środowisko dla rozmaitych pasożytów i zmian skórnych! Teraz czeka nas znacznie dłuższa i bardziej skomplikowana czynność: suszenie.
(Przedtem jednak, jeśli przygotowujemy psa do występu na wystawie, z reguły skorzystamy z odżywki, zwanej często z angielska conditionerem. Większość odżywek aplikowana jest na mokry, czysty włos, bezpośrednio po myciu, przy czym cześć odżywek musi być spłukiwana, cześć natomiast pozostawia się na włosie. Z przyczyn czysto technicznych wygodniejsze w użyciu są te drugie. Jeśli nie chodzi nam o nadanie włosom jakiś szczególnych cech – twardości, miękkości, wrażenia „sypiącego się” czy „lejącego” włosa, to możemy spokojnie korzystać z niezłych odżywek do włosa polskiej firmy Animal Health).
Jeśli nie możemy stosować balsamów i szamponów specjalnych, tylko dla psów, możemy choćby przejściowo ratować się kosmetykami przeznaczonymi do włosów ludzkich - nie do końca dopasowana odżywka bywa lepsza, niż brak jakiejkolwiek odżywki. Trzeba tylko pamiętać, by w takim wypadku stosować zawsze kosmetyki przeznaczone dla włosów suchych i zniszczonych farbowaniem lub trwałą ondulacją. Lepsze są odżywki nie wymagające spłukiwania po nałożeniu na włos, jeśli natomiast przepis wymaga spłukania, to trzeba pamiętać, że na psich włosach odżywka powinna być trzymana co najmniej dwukrotnie dłużej niż na ludzkich!
Dawne podręczniki pielęgnacji zalecały używanie do płukania psa wody z lekka zakwaszonej sokiem z cytryny lub octem, co nadawało psiej sierści odrobinę połysku, ale dziś, gdy mamy do wyboru cała gamę specyfików mniej szkodzących włosom, nie jest to w żadnym wypadku potrzebne.
Jeśli stosujemy podczas kąpieli kilka rozmaitych kosmetyków (szampon, odżywka i balsam) to warto zadbać, by wszystkie były tej samej firmy, bo ich wzajemne działanie uzupełnia się i daje jeszcze lepszy efekt.
Na zakończenie kąpieli warto jeszcze skontrolować stan tzw. zatok około odbytowych psa. Są to dwa gruczoły, usadowione w obu stron odbytu, nieco poniżej (warto przy wizycie u weterynarza poprosić o wskazanie, gdzie się one znajdują). Przez całe życie psa zbiera się w nich maź, o mocnym i dość nieprzyjemnym zapachu, która zazwyczaj jest mechanicznie wyciskana przez prace mięśni około odbytowych podczas normalnego załatwiania się psa. W niektórych wypadkach (zwłaszcza gdy pies przez jakiś czas ma z rozmaitych przyczyn luźne stolce) ujścia gruczołów około odbytowych mogą zostać zaczopowane, a zbierająca się w nich wydzielina może prowadzić nawet do stanów zapalnych, a w krańcowych wypadkach – nawet do ropni, przebijających się przez skórę w pobliżu odbytu (wbrew pozorom nie są to tak rzadkie wypadki). Podczas rutynowych wizyt u weterynarza można prosić o skontrolowanie stanu tych zatok, a podczas kąpieli, gdy skóra psa jest ciepła i rozpulchniona, możemy to zrobić sami i w razie jakichś wątpliwości wycisnąć je.
Suszenie psa jest dość skomplikowane. Z jednej strony trzeba to zrobić w miarę szybko, by pies nie zmarzł, z drugiej nie można włosów trzeć ani masować ręcznikiem, bo powstałych w ten sposób kołtunów nijak nie da się później rozczesać. W szczęśliwej sytuacji są tu właściciele psów krótkowłosych, jak bokser czy doberman, które na dobrą sprawa można do sucha wytrzeć ręcznikami i symbolicznie tyko dosuszyć suszarką. Właściciele psów długowłosych, z reguły wyposażonych w obfity i miękki podszerstek (podszycie, podszyt), skazani są na kilkugodzinną pracę.
Psy o włosie długim, lecz prostym, wymagają przede wszystkim starannego osuszenia włosa okrywowego, tak by w czasie suszenia nie pozagniatał się. Hodowcy seterów opracowali nawet specjalna metodę „odciskania psa”, polegającą na zawijaniu stojącego psa w kolejne suche prześcieradła i wyciskaniu przez nie wody. Metoda ta, dość długotrwała, jest szczególnie warta polecenia dla psów, które musza być szybko przygotowane do wystawy i nie powinny być „przemoczone do ostatniego włosa”.
Suszenie psa jest długotrwałe i niewiele jest sposobów na to, by czynność te przyspieszyć. Oczywiście, wstępne wytarcie zwierzaka w kilka ręczników frotte, bo osuszyć go zgrubnie z nadmiaru wody pomoże, ale nie liczmy na to zbytnio. Psy długowłose, zwłaszcza z podszerstkiem, potrafią wchłonąć w sierść niewiarygodne ilości wody. Pewni właściciele polskiego owczarka nizinnego zważyli go kiedyś bezpośrednio po wyjęciu z wanny – pies ważący zwykle 16-17 kilo ważył równo 25 kg, czyli nasiąkł ponad 5 litrami wody. Pięć litrów to wcale niemałe wiadro! Na dodatek nie możemy zawzięcie trzeć włosów do sucha, bo momentalnie narobimy cała masę zbitych włosów, które trudno będzie rozdzielić grzebieniem.
Warto sobie zawczasu przygotować potrzebne narzędzia, by nie szukać ich gorączkowo, gdy mokry pies leży już na stole (a rzadko który będzie spokojnie czekał...) Konieczne nam będą: niezbyt gęsty grzebień, szczotka, ew. cążki do obcinania pazurów i suszarka do włosów.
Układamy psa na boku i zaczynamy suszenie od brzucha psa. U psów długowłosych przyjdzie nam jednocześnie czesać psa, w kierunku naturalnego układania się włosa, czyli ku dołowi. Zaczynając „od spodu” po kolei suszymy poszczególne partie ciała zwierzęcia, kończąc na grzbiecie, po czym... odwracamy psa na drugi bok i zaczynamy od początku! Suszenie polega w największym skrócie na tym, by unieść grzebieniem partię włosa i podsuszyć ją, następnie kolejna partia, i tak przez cała długość psiego tułowia. Wysuszone włosy sczesujemy ku dołowi i suszymy kolejną partię, znów przez cała długość boku psa. Szczególnie troskliwie suszymy „na pieprz” wszelkie miejsca, w których włos najchętniej się mechaci – pod pachami, w pachwinach, za uszami. Pozostawienie tam nie dosuszonego włosa w zasadzie gwarantuje nam kołtuny za dwa-trzy dni... Na koniec zostawiamy sobie głowę psa, która wymaga szczególnej troski, gdyż operowanie suszarką jest tu dość trudne – pies instynktownie unika ciepłej strugi powietrza kierowanej w oczy czy nos. Ważne jest niezmiernie, by susząc psa na tyle ostrożnie operować suszarką, by gorącym strumieniem powietrza nie poparzyć zwierzaka, a zarazem by włos suszyć, a nie tylko „nawietrzać”.
W czasie czesania staramy się usunąć wszelkie resztki kołtunów, jakie jeszcze pozostały w sierści. Ponieważ szarpanie włosów, zwłaszcza przy skórze, jest bardzo bolesne dla psa, przeto zawsze przytrzymujemy sierść u nasady lewą ręką, tak by zamortyzować ciągnięcie. Czasami nie da się uniknąć mocniejszej ingerencji – niektóre z kołtunów przetrwały kąpiel i wstępne czesanie – w takim wypadku przyjdzie nam uciec się do narzędzia ostatniej szansy – filcarza. To skrzyżowanie grzebienia z nożyczkami – grzebień wyposażony w znacznie dłuższe, płaskie, często faliste i zaostrzone zęby, którymi możemy przeciąć kołtuny na wąskie pasemka i następnie usunąć je delikatnie zwykłym grzebieniem. Jeśli korzystamy z filcarza, to musimy pamiętać, że nie zastępuje on grzebienia, a tylko go uzupełnia i nie służy w żadnym wypadku do przeczesywania całej sierści!
Skoro już jesteśmy przy czesaniu musimy zapamiętać raz na zawsze – nigdy, przenigdy i za żadne skarby nie próbujemy czesać suchego włosa! Suchy psi włos łamie się łatwo i dlatego przed czesaniem zawsze należy go przynajmniej zwilżyć. Najlepsza metoda jest tu skorzystanie ze zwykłego zraszacza do kwiatów, napełnionego wodą z odrobiną odżywki bez spłukiwania. Skrapiamy nieco włos i dopiero bierzemy się do czesania! (Dlatego zawsze warto wykorzystać kąpiel psa do starannego rozczesania go.)
Przy okazji: włos psi zachowuje się nieco inaczej niż ludzki i złota zasada naszych prababek – codziennie 50 razy szczotką, będziesz miała lśniące i zdrowe włosy – u psów nie sprawdza się w żadnym wypadku! Przesadne, codzienne szczotkowanie psów, zwłaszcza długowłosych, prowadzi jedynie do połamania włosów i skrócenia ich... Pamiętać należy, że psi włos, inaczej niż ludzki, nie rośnie stale i po osiągnięciu maksymalnej przewidzianej przez naturę długości po prostu obumiera i wypada (nie dotyczy to jednak np. yorkshire i skye terierów oraz komondorów). Nadmierne szczotkowanie przyspiesza naturalną wymianę włosa i utrudnia mu osiągnięcie imponującej długości. Dlatego też niektórzy hodowcy np. owczarków szkockich czy szetlandzkich szczotkują swe psy rzadko, najwyżej raz w miesiącu, a najbardziej radykalni – nigdy, tylko po kąpieli!
Kąpiel psa warto wykorzystać także do przeprowadzenia przeglądu oczu, uszu i pazurów naszego ulubieńca, gdyż znużony całą procedurą pies chętniej dozwoli nam na manipulowanie przy tych newralgicznych punktach ciała.

Pchla inwazja

  • Pchły są zewnętrznymi pasożytami skóry o płaskim tułowiu i długości 4-5 mm. Na świecie występuje ich ok. 1500 gatunków. Samica może w ciągu swojego życia złożyć 300-500 jaj. Pchła żywi się krwią (zwierzęcia, człowieka) wyssaną po ugryzieniu. Dorosły osobnik w ciągu doby potrafi wyssać 20 razy więcej krwi, niż sam waży. Jednocześnie, w przypadku braku żywiciela, pchły mogą miesiącami, a nawet przez cały rok, żyć bez pożywienia.
  • Obecne warunki życia naszych czworonożnych przyjaciół - wykładziny podłogowe, kanapy, sofy, fotele, centralne ogrzewanie - znacznie sprzyjają nasilaniu się pchlej inwazji. Zaatakowane pasożytami zwierzęta stają się niespokojne, często nawet agresywne, uporczywie gryzą się i drapią. Niektóre psy i koty na ukąszenia pcheł reagują uczuleniem - alergicznym pchlim zapaleniem skóry. Początkowo objawia się ono swędzeniem w okolicy ogona, odbytu, później miednicy, krocza, okolicy lędźwiowej, ud i brzucha.
  • Obecność pcheł można stwierdzić przez dostrzeżenie pasożytów, jak też ich odchodów na skórze i sierści psa czy kota.
  • Uporczywie drapiące się zwierzę może wprowadzić w uszkodzony naskórek dodatkowe infekcje grzybiczne lub bakteryjne.
  • Pchły mogą też być żywicielem pośrednim psiego tasiemca. Obcujący z zapchlonym zwierzęciem człowiek jest również narażony. Dlatego nie należy bagatelizować pchlego problemu. Zwłaszcza że na rynku dostępna jest szeroka gama środków skutecznie zwalczających pchły, zarówno na samym zwierzęciu, jak i w jego otoczeniu. Przy wyborze specyfiku radziłbym wziąć pod uwagę wiek, ciężar, stan fizjologiczny, oraz skłonności alergiczne naszego ulubieńca. Decydując się na zakup określonego środka, trzeba przed zastosowaniem upewnić się co do stopnia jego toksyczności i bezpieczeństwa dla zwierząt i ludzi.

Pielęgnacja zębów

Pies rodzi się bez zębów, które wyrastają w ciągu pierwszych kilku tygodni życia szczenięcia. Początkowo jest ich 28 – i są to zęby mleczne, ostre jak szpileczki. W tym czasie niewiele trzeba poświęcać im uwagi, wystarczy okresowe sprawdzanie, czy wszystkie rosną jak należy i czy przypadkiem kształt szczęk nie prowadzi do deformacji zgryzu.
U większości ras (ale nie wszystkich!) pożądany jest tzw. zgryz nożycowy, przy którym siekacze górnej szczęki zachodzą ściśle na siekacze żuchwy. U części ras dopuszczalny jest także zgryz cęgowy, w którym siekacze obu szczęk stykają się wierzchołkami.
Niektóre rasy psów mają wzorcowy tzw. przodozgryz, kiedy siekacze żuchwy wysunięte są przed siekacze górnej szczęki (tak ma np. buldog angielski czy shih tzu). Fachowcy mówią jeszcze o przodozgryzie w kontakcie (kiedy zęby mimo wszystko stykają się ze sobą) lub bez kontaktu (gdy przy zamkniętym pysku siekacze nie dotykają się nawzajem).
U wszystkich ras tyłozgryz (przy którym siekacze żuchwy nie stykają się z siekaczami górnej szczęki, gdyż są niejako cofnięte, a żuchwa jest zbyt krótka w porównaniu ze szczęką) jest wadą.
Warto obserwować u psa rozwój zgryzu mlecznego, gdyż daje on pewne podstawy do wyrokowania o ustawieniu zębów stałych.
Zęby mleczne wypadają psu w wieku około 3 miesięcy, choć są tu duże różnice osobnicze. Z reguły jako pierwsze wypadają psu siekacze właśnie, potem zęby przedtrzonowe (tuż za kłem), następnie trzonowe – te w głębi szczęk, a dopiero na koniec kły. Koniecznie trzeba kontrolować jak pies „gubi” zęby, bo u niektórych ras - zwłaszcza tych o wydłużonych pyskach oraz u ras miniaturowych - kły mleczne potrafią przetrwać w szczęce dość długo, utrudniając lub wręcz uniemożliwiając właściwe ustawienie prawdziwego, dorosłego już kła. Jeśli zauważymy u szczeniaka podwójne kły, to czym prędzej pędźmy do weterynarza by przetrwałe mleczaki usunął.
Także z kłami wiąże się jeszcze jedna przeszkoda – otóż o części psów (i znów najbardziej narażeni są tu przedstawiciele ras wąsko- i długogłowych) zdarza się, iż kły wyrastają zbyt wąsko, raniąc podniebienie i dziąsła. Skutecznym domowym sposobem jest tu masowanie kłów, póki jeszcze ich nieprawidłowe ustawienie nie utrwaliło się w szczęce. Zabieg jest banalnie prosty i polega na kilkakrotnym w ciągu dnia naciskaniu na koronę kła od wewnątrz paszczy na zewnątrz. Z reguły od tygodniu czy dwóch takich zabiegów ząb „wchodzi na swoje miejsce”.
Warto w tym miejscu omówić problem osławionych „jedynek”, które spędzają sen z oczu wielu hodowcom psów ras użytkowych. Jedynki to pierwsze zęby przedtrzonowe, tuż za kłem, oznaczane przez anatomię jako P1 (stąd właśnie ich nazwa). Otóż wielu psom – kilku procentom populacji – nie wyrastają one w ogóle lub wyrasta tylko część z przepisowych czterech sztuk. Teoretycznie nie ma się czym przejmować, gdyż jest to zjawisko normalne i spotykane także u dzikich psowatych, ale u wielu psów rasowych w myśl wzorca niedopuszczalne...
I choć opieka nad zębami podrastającego psa jest dość prosta, to jednak trzeba pamiętać o paru zasadach. W okresie rozwoju zębów stałych nie należy raczej dopuszczać do zabaw w przeciąganie, szarpanie się z psem szmatą czy nawet specjalną zabawką – niepewnie jeszcze ustawione zęby, zwłaszcza niewielkie siekacze, poddawane stałemu naciskowi mogą się wysunąć poza przewidziane przez matkę-naturę miejsca.
Po drugie – w okresie zmiany zębów doskonałą zabawką dla psa jest miękka kość cielęca, zwłaszcza pełna smakowitych chrząstek. Pieczemy w ten sposób niejako dwie pieczenie przy jednym ogniu – ogryzając kość pies poddaje naturalnym naprężeniom mleczne zęby, które łatwiej obluzowują się i wypadają, a zarazem podajemy psu łatwo przyswajalne związki, niezbędne do budowy kośćca.
Po trzecie – pamiętajmy, że podawanie psom antybiotyków (a konkretniej - tetracyklin) w okresie zmiany zębów może prowadzić do trwałych zmian w ich wyglądzie: przebarwień szkliwa, zmiany kształtu lub nawet uszkodzenia zawiązków zębów stałych – i niektóre zęby nie wyrosną w ogóle! Podobny wpływ na zęby mogą mieć niektóre choroby, jakie dościgną naszego pupila w tym okresie (zwłaszcza szczególnie niebezpieczna jest tu nosówka!).
Gdy pies zmieni już wszystkie zęby i będzie miał pełny garnitur 42 kostnych wyrostków w szczękach, możemy w zasadzie odetchnąć z ulgą, choć właściwa praca dopiero teraz się rozpocznie.
Pies w zasadzie nie wie, co to ból zęba, gdyż próchnica u drapieżników jest tak rzadka, iż do niedawna sądzono nawet iż nie występuje w ogóle. Największym zagrożeniem dla zębów naszego pupila są urazy mechaniczne (prowadzące do pęknięcia lub złamania zęba) i kamień nazębny. O ile urazom trudno zapobiec, o tyle z kamieniem nazębnym można i trzeba walczyć.
Usuwanie kamienia jest o tyle ważne, że w osadach nazębnych mnożą się rozmaite pierwotniaki, będące często źródłem bardzo nieprzyjemnego zapachu z psiego pyska (dlatego też wielu weterynarzy usuwanie kamienia łączy z podawaniem preparatów dezynfekujących psi pysk).
Sposobów usunięcia kamienia jest wiele, i wszystkie wychodzą z zasady, iż łatwiej zapobiegać niż leczyć. W sklepach zoologicznych można dostać bez kłopotów kilka rodzajów specjalnych past do zębów dla psów – wydatek to niewielki (wraz ze specjalną szczoteczką – kilkanaście złotych) ale zajęcie – koszmarne! Żaden pies (zwłaszcza, gdy nie był do tego przyzwyczajony w szczenięctwie) nie lubi grzebania mu w paszczy i to zarówno szczotką na rączce jak i szczoteczkami zakładanym na palce właściciela. Pies przyzwyczajony do tej procedury w młodości dozwala na nia dość chętnie, zwłaszcza że pasty do zębów dla psów mają często przyjemny dla czworonoga zapach i smak wołowiny czy kurczaka. Jeśli zdecydujemy się na szczotkowanie zębów, to musimy pamiętać, żeby czynność tę wykonywać w miarę regularnie, raz lub dwa razy w tygodniu, by nie dopuścić do rozwoju kamienia – szczególnie trudne jest tu oczyszczenie łamaczy – zębów położonych w głębi pyska.
Znacznie prostsze jest zdanie się na działalność psa – w tych samych sklepach zoologicznych kupić można specjalne kości lub ciasteczka, zachęcające psa do żucia i mechanicznie zdejmujące narastający na zębach osad. Są one zazwyczaj absolutnie nieszkodliwe dla psa nawet w przypadku połknięcia, tak więc są bezpieczne. Pewną trudność mogą sprawiać tylko psom o obfitej brodzie, gdyż żucie „czyszczących kostek” z reguły wiąże się wygryzaniem sobie brody... Praktycznie każda firma produkująca karmy dla psów wytwarza takie suchary lub kostki (w Polsce najpopularniejsze są kostki „Rask” i suchary „Snap” firmy Masterfoods oraz biskwity firmy IAMS), a istnieją w świecie firmy produkujące tylko takie pomoce higieniczne (amerykańska firma Nylabone jest tu najlepszym przykładem). Podobnie działają także specjalnie preparowane kostki wytworzone z suszonej skóry wołowej. Mechaniczne działanie takich kostek jest ze wszech miar godne zalecenia.
Psy karmione suchą karmą maja z reguły mniejsze kłopoty z kamieniem nazębnym, gdyż gryząc kulki czy granulki karmy także ścierają sobie zaczątki kamienia. Psy karmione „naturalnie” spożywają z reguły miękki pokarm, nie czyszczący tak zębów. Warto pamiętać, że skłonność do odkładania się kamienia nazębnego zwiazana jest nie tylko z dietą psa, ale i z czynnikami osobniczymi, takimi jak skład chemiczny śliny. Powoduje to, między innymi, także trudność w określaniu tempa narastania kamienia – niektóre psy mają bez wielu zabiegów do późnej starości zęby olśniewająco białe, niektóre borykają się z kamieniem przez całe życie.
Jeśli jednak, mimo wszelkich starań pojawi się na zębach naszego pupila brudno brązowy nalot (najpierw pojawia się on przy dziąsłach i od wewnętrznej, położonej bliżej języka stronie zębów), to trzeba zabrać się za jego usunięcie. Jeszcze kilkanaście lat temu kończyło się to nieuchronną wizyta u weterynarza, który w narkozie mechanicznie odpowiednim drapakiem zdejmował kamień z zębów psa. Czynność ta bywała dość kłopotliwa, jak każdy zabieg związany z usypianiem zwierzęcia. Dziś, na szczęście, nie jest to już jedyne wyjście.
Sklepy zoologiczne oferują szeroka gamę preparatów pomagających usunąć kamień z psich zębów, w najrozmaitszej formie. Najpopularniejsze bodaj są spraye, którymi wystarczy spryskać kamień, by po chwili usunąć go bez kłopotów choćby paznokciem (najczęściej sprzedawane są one pod firmą TRIXIE lub Beaphar). Równie skuteczne są owijane wokół palca gaziki, nasączone specjalnym płynem, którymi przeciera się psie zęby, łączące działanie chemiczne i mechaniczne (Beaphar, Vetzyme).
Jeśli jednak wolimy skorzystać z pomocy weterynarza, to warto poszukać lecznicy dysponującej urządzeniem o nazwie piezodent, którego stosowanie nie wymaga wprowadzania psa w narkozę.
To, iż psy w zasadzie nie chorują na próchnicę nie oznacza, że wystarczy dbać o czystość zębów, by uniknąć wszelkich kłopotów. Dość często u niektórych ras (np. buldog francuski) zdarza się przerost dziąseł, zarastających cale – niewielkie przecież – zęby. Cotygodniowa kontrola stanu uzębienia naszego pupila jest nieodzowna, by w razie niepokojących objawów udać się zawczasu do weterynarza. Również oceny weterynaryjnej wymagają wszelkie uszkodzenia szkliwa zębów, zwłaszcza u psów pracujących i biorących udział w szkoleniach obrończych, gdyż pęknięcie szkliwa wyraźnie osłabia zęby i może łatwo prowadzić do ich złamania. Stomatologia weterynaryjna nie odbiega dziś znacząco od stomatologii ludzkiej, podobnie jak protetyka.

Pielęgnacja psich pazurów

Psy jako zwierzęta o stałych, nie wysuwanych pazurach, mają z nimi zazwyczaj stosunkowo niewiele kłopotów. Podobnie jak ludzie zadowalają się regularnym skracaniem płytki rogowej, stanowiącej paznokieć czy pazur.
Odróżnić trzeba dwa rodzaje pielęgnacji pazurów – zdrowotną, ograniczoną do minimum i banalnie prostą oraz pielęgnację estetyczną, związaną zazwyczaj z wystawami piękności psów. Pies ze względu na swe ustawienie łapy (fachowcy mówią, że pies jest palcochodem) w warunkach naturalnych stąpając samoistnie ściera sobie pazury. Dopiero w przypadku ograniczenia ruchu lub nienaturalnych warunków życia wymagana jest korekta pazura. Psy spędzające większość dnia w domu, w kojcu lub poruszające się po jedynie miękkim podłożu będą miały tendencję do do przerastania paznokci. Poznać to stosunkowo łatwo obserwując i – przede wszystkim - nasłuchując psa. Jeśli kroki psa słychać, to znak, że ma za długie pazury. Najprostszym środkiem zaradczym jest przycięcie ich specjalną gilotynką (łatwą do kupienia w sklepach zoologicznych), przy czym jest to jednak zadanie trudniejsze niż obcięcie ludzkich paznokci.
Do obcinania pazurów nie należy używać zwykłych nożyczek, gdyż trudno dokonać nimi jednego zdecydowanego cięcia półkoliście wygiętego pazura (z tej samej przyczyny odpadają ludzkie obcinacze do paznokci – są za małe i za delikatne, nadają się tylko do malutkich szczeniąt).
Psi pazur, kończący palec, ma w środku czuły i mocno ukrwiony rdzeń, sięgający czasami nawet poza połowę paznokcia. Przy obcinaniu pazurów trzeba bardzo uważać, by nie zadrasnąć czy nie nadciąć rdzenia, gdyż jest to dla psa bardzo bolesne i może nawet na dzień czy dwa upośledzić poruszanie się. Podręczniki pielęgnacji sugerują zazwyczaj oglądanie pod światło, dokąd sięga rdzeń i przycinanie poza jego obrysem. Łatwo napisać, trudniej zrobić – większość psich pazurów jest czarna i raczej nieprzezroczysta... Domowym sposobem jest obcinanie pazurów u psa leżącego i oglądanie psiej łapy od strony poduszek palców – jeśli łapa nie jest zbyt owłosiona, to widać rdzeń doskonale. Cięcia dokonujemy dość zdecydowanie, raczej pod kątem prostym, czyli w miarę prostopadle do linii górnej pazura. Obcinanie pod niewielkim nawet kątem sprawi, że pazury mogą się rozdwajać i łamać, a na dodatek wymusza nienaturalną postawę psiej łapy przy chodzeniu.
Warto zauważyć, że psy chodzące wiele po śliskich powierzchniach będą utrzymywały równowagę inaczej stawiając stopy, a przez to ich pazury nie będą się naturalnie ścierać. Nie obcinanie takich szponów prowadzi do utrwalenia się nienaturalnego ustawienia łapy, co jest – w mniejszym czy większym stopniu – kalectwem.
Pierwsze obcięcie pazurów przeprowadza od razu hodowca szczeniaka, przycinając pazurki już w drugim-trzecim tygodniu życia szczenięcia, by uchronić matkę przed drapaniem maluchów. Jeśli pies ma stosunkowo dużo ruchu po zmiennym podłożu (lub chodzi wiele po miejskich twardych chodnikach), obcinanie pazurów jest czynnością sporadyczną.
Ale jak wszystko – i obcinanie pazurów ma swoje wyjątki. Wiele ras psów (np. wszystkie francuskie owczarki) ma wzorcowo dodatkowe pazury na tylnych łapach (tzw. ostrogi lub wilcze pazury) – u tych ras należy je bezwzględnie zostawić i tylko pilnować, by nie przerosły na tyle, ze mogłyby wbijać się w ciało. U psów, u których wzorzec nie wymaga „ostróg” należy je bezwzględnie usunąć w szczenięctwie, najlepiej przy narodzinach (to samo dotyczy wilczych pazurów na przednich łapach). Jeśli jednak mamy psa „z ostrogami”, to starannie kontrolujmy ich długość – paznokcie na nich potrafią się zawijać, a z czasem nawet wbijać w palce, co jest oczywiście bolesne dla psa. Jeśli nie musimy prezentować ich na wystawie, to warto przycinać je najkrócej jak można. Przy okazji – w palcach, w których pazury nie są przycinane, ukrwiony i unerwiony rdzeń rośnie, wydłużając się, co z czasem sprawia, iż pazury trzeba zostawiać coraz dłuższe... Regularne przycinanie pazurów eliminuje ten kłopot w pewnym stopniu, choć pamiętać trzeba, iż długość rdzenia – podobnie jak grubość i długość palców – są sprawami osobniczymi.
U psów wystawowych pielęgnacja pazurów obejmuje jeszcze kilka innych aspektów. Po pierwsze – wzorce wymagają zazwyczaj pazurów idealnie czarnych, co sprawiło, że na największych wystawach można kupić... lakier do psich pazurów, zawsze czarny.
Po drugie – odpowiednie przycinanie pazurów może sugerować sędziemu kształt psiej łapy, stąd u ras, u których wymagana jest stopa długa, „zajęcza” pazury przycina się znacznie dłużej niż o ras, gdzie pożądana jest stopa zwarta, okrągła, „kocia”.
Po trzecie – jak już pisałem – rdzeń pazura jest szczególnie wrażliwy, stąd psom wystawowym nie przycina się pazurów na kilka dni przed wystawa, by ewentualne zadraśnięcie rdzenia nie miało wpływu na sposób poruszania się psa.
Jeśli – często w czasie wakacji nad morzem, gdyż słona woda nie działa dobrze na płytkę paznokcia – zdarzy się, że psi pazur pęknie wzdłuż, to dobrą metodą jest grube polakierowanie pazura normalnym lakierem do paznokci, co ułatwi gojenie się (pazury psie, inaczej niż ludzkie, potrafią się zrastać, a nie tylko odrastać). Stałe rozdwajanie się lub łamliwość paznokci, zwłaszcza jeśli połączone jest z ogólnie kiepską kondycją szaty psa, świadczyć może o braku niektórych mikroelementów w diecie psa i powinno być skonsultowane z lekarzem weterynarii.

Pielęgnacja psich uszu.


Im więcej wymyśli się sposobów na najbardziej fantazyjny kształt ucha, tym bardziej będzie ono narażone na choroby.

Ras psów jest prawie 500, a gdyby dobrze poszukać – pewno i jeszcze drugie tyle. Wszystkie one wywodzą się od wspólnego przodka (dziś ustalono z niezbitą pewnością, ze był to wilk), który miał ucho naturalnie stojące. Tymczasem psy mają uszy najrozmaitszych kształtów – po części z urodzenia, po części wskutek działań człowieka.
Naukowcy twierdzą, że naturalnie stojące psie ucho jest najzupełniej fizjologiczne i zapewnia należytą wentylację kanału słuchowego, zaś uszy opadające przyczyniają się do częstych zapaleń ucha środkowego oraz do rozwoju wielu chorób, wywołanych przed podrażnienie małżowiny usznej czy samego kanału słuchowego wskutek braku należytej wentylacji.
Najczęstszą dolegliwością uszu jest podrażnienie lub zapalenie nabłonka kanału słuchowego, wywołane przez zaleganie w nim woszczyny. Z reguły właściciel psa zauważa to, gdy pies zaczyna drapać się okolicach uszu lub usiłuje podrapać się w środku ucha (!) lub – co gorsza – zaczyna ustawicznie potrząsać lub trzepać głowa i uszami, starając się oczyścić ucho z zalegającego w nim brudu lub nawet płynu. Przy bliższych oględzinach okazuje się, że okolica ucha jest objęta stanem zapalnym, którego objawy są widoczne nawet dla laika. Nasada ucha jest rozgrzana, wewnątrz ucha zalega brudna, brązowo-czarna maź, o charakterystycznym, nieprzyjemnym zapachu, a pies unika dotykania go w okolicach bolesnego ucha. Przyczyną stanu zapalnego (oprócz śladów po urazach, krwiakach itd.) mogą być roztocza, bakterie lub grzyby (z reguły drożdżaki).
By uniknąć takiego stanu należy regularnie – mniej więcej co dwa tygodnie – rutynowo kontrolować stan ucha – zajrzeć do środka, powąchać je (tak, tak!) czy przetrzeć wnętrze ucha kłębkiem waty (uwaga, by nie zsunął się z patyczka czy palca!). Jeśli wacik po wyjęciu jest brudny, to najwyższy czas by przeczyścić ucho. To samo oznacza inna niż surowicza lub woskowa woń z psiego ucha. Skóra wewnątrz ucha powinna być czysta i w kolorze zbliżona do słabo owłosionej skóry na części podbrzusza psa.
Specyficzna budowa ucha psa sprawia, że trudno jest wyczyścić je starannie domowymi sposobami. Kanał słuchowy jest zagięty na kształt litery L i trudno spenetrować go bez właściwych specjalistycznych narzędzi. (Ma to i swoją dobrą stronę – trudno przy czyszczeniu uszkodzić ucho, co możliwe jest choćby u człowieka, poprzez przebicie błony bębenkowej). Czyszczenie ucha przeprowadzamy owijając wokół palca odrobinę waty i starannie czyścimy ucho, jak najgłębiej wsuwając palec do środka i obracając nim. Zalecane jest wpierw przetarcie ucha „na sucho”, a dopiero potem zwilżenie watki (świeżej!) specjalnym płynem do czyszczenia uszu, dostępnym bez recepty w sklepach zoologicznych (rodzaj płynu nie ma tu szczególnego znaczenia, dobry jest polski Otiseptol czy „Płyn do czyszczenia uszu” firmy Vita-derm, niezły Ear Cleaner niemieckiego Beapharu). Raczej nie należy używać w tym celu patyczków do czyszczenia ludzkich uszu, gdyż są one i za krótkie, i za wiotkie, i na dodatek zwilżone potrafią gubić wacik...
Lekarze weterynarii czyszcząc psu uszy zawijają wacik wokół szczypczyków czy peanu, ale trudno wymagać od każdego właściciela psa, by kupował te w sumie dość specjalistyczne narzędzia. Systematyczna kontrola i czyszczenie uszu przy pierwszym podejrzeniu stanu zapalnego nie wymaga aż tak dogłębnej penetracji. Nigdy nie używamy do uszu zasypek ani gęstych maści, choćby najłagodniejszych, gdyż z reguły czopują one ucho. Jeśli zasypka – to tylko ta, przepisana przez lekarza weterynarii i ściśle wedle jego zaleceń.
Na zakończenie zabiegu czyszczenia uszu warto wpuścić do ucha kilka kropel płynu do czyszczenia uszu – w tym celu wprowadzamy jak najgłębiej do ucha aplikator na końcówce buteleczki z płynem, wkraplamy nieco i starannie rozmasowujemy cała nasadę ucha.
Troska o uszy – wbrew pozorom – nie jest udziałem tylko właścicieli psów ras zwisłouchych, gdyż o podrażnienie czy zapalenie ucha łatwo także u psów o uszach stojących (choć przyznać trzeba, że psy o uszach nieproporcjonalnie dużych i przylegających do głowy, jak basset, jamnik czy cocker spaniel skarżą się na uszy częściej niż inne).
U części ras (szczególnie dotknięte są tym, nie wiedzieć czemu, sznaucery) w głębi ucha (a tak naprawdę – na bokach kanału słuchowego) rosną długie, twarde włosy, na których osiada kurz, złuszczony nabłonek i woszczyna, co przyczynia się do stałego drażnienia ucha, co przyspiesza obumieranie naskórka, zwiększa wydzielanie woszczyny, przez co o podrażnienie ucha jeszcze łatwiej. Jedynym sposobem jest tu usunięcie tych włosów – wyrwanie ich – podczas zabiegów pielęgnacyjnych. Pociągając lekko za końcówki włosów usuniemy te martwe, najbardziej groźne i niektóre żywe. Na szczęście, są one słabo osadzone w skórze i łatwo dają się usunąć. Przycinanie ich niewiele daje, bo odrastają z niezwykłą szybkością...
Warto pamiętać, że niektóre rasy – choćby pudle – mają genetycznie utrwaloną skłonność do wąskiego kanału słuchowego, który nie dość, że łatwiej się przytyka woszczyną i brudem, to jeszcze znacznie trudniej go oczyścić.
Ze względu na wspomnianą budowę ucha zewnętrznego u psa bardzo groźne jest dostanie się do kanału słuchowego wody – pies nie może jej sam usunąć inaczej niż przez trzepanie głową, co sprawia, ze wprawdzie cześć wody wypływa na zewnątrz, lecz co najmniej tyle samo jej wpada do ucha środkowego... Płyn zalegający w uchu środkowym zazwyczaj prowadzi do zapalenia, a zawsze jest źródłem podrażnienia i niepokoju psa, gdyż osłabia jeden z najczulszych zmysłów psa - słuch. Z tego powodu trzeba zachować szczególna ostrożność przy kąpieli psa, najlepiej jest nawet przed zmoczeniem psiej głowy zatkać wyloty uszu tamponami z suchej waty.
Ważnym elementem higieny psiego ucha jest przeglądanie, czy nie dostały się doń jakieś ciała obce – szczególnie latem i wczesną jesienią psy buszujące po polach są szczególnie narażone na źdźbła traw. Jeśli tylko podejrzewamy coś takiego, to czym prędzej trzeba je usunąć, a jeśli podejrzewamy, iż kosmyk trawy czy cześć kłosa dostała się do wnętrz ucha – to czym prędzej do lekarza weterynarii. Pozostawione w dolnej części kanału słuchowego najmniejsze choćby ciało obce jest źródłem podrażnienia ucha, co prowadzi nieuchronnie do zapalenia, które wymaga dość długotrwałej i kosztownej kuracji.
Przy czyszczeniu ucha trzeba pamiętać, że jest to trochę praca syzyfowa – ucho wytwarza woszczynę jako odpowiedź na podrażnienie naskórka, a czyszczenie jest jednak drażnieniem. Innymi słowy – im częściej ucho czyścimy, tym więcej będzie ono produkowało woszczyny. Ważny jest tu zatem pewien rozważny umiar...

Człowiek i pies

Zdrowe psy odczuwają potrzebę sprawiania ludziom radości i pomagania im. Dostosowały się do wymagań człowieka jak żadne inne zwierzę, ufają mu, kochają i wyczuwają jego potrzeby, nastroje. Między człowiekiem a psem może istnieć silne powiązanie, które uszczęśliwi obie strony i jest dla nich korzystne. Psy są lekarstwem dla ludzi chorych i pomagają zdrowym.


  • Pies i dziecko.
Dzieci powinny wychowywać się z psami, ale nie są w stanie psów wychowywać. Wprawdzie mentalnie dzieci i psy są sobie bardzo bliskie i nierzadko nawiązują ze sobą doskonały kontakt, lecz prawie żaden pies nie zaakceptuje w roli swojego szefa 3, 4-letniego dziecka. Pies traktuje dziecko jak własność rodziców, zatem stosunek do niego zależy od szacunku do osób dorosłych. Zazwyczaj dzieci okazują psu wiele czułości, co w nadmiarze może być bardzo uciążliwe. Ciężki los czeka czworonoga mieszkającego z dziećmi, którym rodzice nie zdołali wyperswadować, że piesek nie zawsze musi mieć dobry humor, że czasami bywa śpiący, że jego ogon nie służy do tego, aby go wiązać na kokardkę. Często też pojawia się uczucie zazdrości. Dziecko może być zazdrosne o szczeniaka, którym zachwyca się cała rodzina, pies zaś może poczuć zazdrość, gdy w domu pojawi się niemowlę absorbujące całą uwagę właścicieli.

  • Jaki wpływa ma pies na dziecko?
Związek z psem ma bardzo pozytywny wpływ na kształtowanie duszy i charakteru dziecka. Dziecko ma towarzysza zabaw, który jest zawsze radosny i gotowy do każdego rodzaju szaleństw, a ponadto nie ulega nastrojom i nie jest markotny. Dziecko i pies wychowują się w zabawie jednocześnie. Zwierzę rozwija w dziecku poczucie odpowiedzialności i pobudza poczucie pewności siebie. Rozwija się w nim umiejętność tworzenia więzów, wrażliwość, dyscyplina, umiłowanie porządku i punktualność. Dziecko uczy się także, że pies nie jest zabawką.

PIES I INNE ZWIERZĘ DOMOWE

Pies i pies
  • Jeżeli chcemy mieć więcej niż jednego psa, zastanówmy się, czy dysponujemy odpowiednim terytorium dla dwóch czworonogów oraz czy mamy czas na ich wychowanie. Decyzję o wyborze płci i rasy należy dobrze przemyśleć. Źle dobrane psy mogą zmienić nasz dom w arenę walk o dominację, możemy też skazać jedno ze zwierząt na niekończący się stres i godny pożałowania żywot pod presją drugiego, silniejszego osobnika.
  • Nie kupujmy dwóch psów z jednego miotu. Wychowanie ich będzie arcytrudnym przedsięwzięciem, jako że ich silna wzajemna więź będzie utrudniać nawiązywanie kontaktu z ludźmi i sprawowanie kontroli nad każdym z osobna.
  • Psy różne, ale w tym samym wieku, to też nieodpowiedni wybór. Lepiej najpierw dobrze odchować i ułożyć jednego, a dopiero później zdecydować się na kupno następnego.
  • Dość ryzykowne są układy pies-pies oraz suka-suka, gdyż mogą one doprowadzić do konfliktów na tle dominacji i do wzajemnej agresji. Układ pies-suka ułatwia wytworzenie między czworonogami zdrowej hierarchii i harmonii.
  • Wybierając rasę, najlepiej łączyć psy dominujące z uległymi np. owczarek niemiecki i golden retriever. Dobranie psów o odmiennych temperamentach i zainteresowaniach zmniejsza ryzyko wzajemnego konfliktu czworonogów i wynikającego zeń stresu.
Pies i kot
Wbrew porzekadłu "żyją jak pies z kotem" często udaje im się zaprzyjaźnić. Utrudnieniem w budowaniu wzajemnej harmonii może być fakt, że kotu z reguły pozwalamy na więcej, co wzbudza u psa uczucie zazdrości. Problemem kota może polegać na tym, że wraz z pojawieniem się psa traci on poczucie nienaruszalności swojego terytorium. Zazwyczaj to z psem nawiązujemy bliższy kontakt i poświęcamy mu więcej czasu. Wiele kotów nie chcąc żyć "na uboczu", podejmuje honorową decyzję o wyprowadzce. Nie ma recepty na to, aby pies i kot współżyły w harmonii. Wiele zależy od stopnia ułożenia psa i od charakteru kota. Jeżeli chcemy mieć oba te zwierzaki, bierzmy kota tylko z domu, gdzie mieszkają także psy, a szczeniaka tylko z takiej hodowli, w której przebywają koty.

Wybór rasy

Wszystkie rasy psów zostały stworzone przez człowieka. W konkretnym celu kształtowano w nich konkretne cechy. I choć dziś większość z nich nie spełnia już żadnych funkcji użytkowych, nadal mają one ogromne znaczenie przy wyborze konkretnej rasy. Osoba marząca o spokoju i lenistwie raczej nie powinna kupować sobie husky, którego rozsadza energia, jaką wyładować może tylko długi bieg, a miłośnik ciszy nie powinien myśleć o najpiękniejszym nawet szpicu...
Starannie wystrzegajmy się kupowania psa wyłącznie na podstawie jego zachwycającego wyglądu. W życiu najważniejsze cechy czworołapego domownika to charakter i wymagania pielęgnacyjne.
Nieocenioną pomocą są rozmowy z właścicielami i hodowcami psów. Nie obejdzie się bez wyprawy na wystawę, gdzie najłatwiej spotkać miłośników grupy psów, która najbardziej przypadła nam do gustu.
Podjęcie decyzji ułatwi nam np. wydana dwa lata temu książka pary amerykańskich wychowawców psów, Nancy Baer i Steve’a Duno "Jak wybrać psa, czyli poradnik dla przyszłego właściciela". Co prawda autorzy skupili się na wadach i kłopotach wychowawczych z przedstawicielami poszczególnych ras, milcząc o ich zaletach, ale lepiej wyolbrzymiać wady niż je ukrywać, zwłaszcza gdy chodzi o decyzję, której skutki będziemy ponosić przez lata.
PO CO NAM RODOWÓD?
Kiedy planujemy kupno psa określonej rasy, często myślimy: "po co mi rodowód, pies bez rodowodu jest tańszy".

To tylko pozory! Rodowód psa nie tylko daje gwarancję, że szczenię pochodzi od rasowych rodziców, ale także zwiększa szansę, że rodzice byli w dobrej formie, a szczeniaki zostały należycie odchowane.
Szczenięta bez rodowodu oferowane w ogłoszeniach prasowych przypominają te rodowodowe, ale tylko zewnętrznie (a co z nich naprawdę wyrośnie, dowiedzieć się będzie można dopiero za rok). Pochodzą od rodziców, których psychiki nikt nie kontrolował, bywają więc obarczone dziedziczną tchórzliwością lub nadmierną agresją (często także wynikającą ze strachu). Brak najmniejszej nawet kontroli sprawia, że łatwo można w ten sposób kupić zwierzę chore, którego leczenie będzie nas kosztować dużo drożej niż to, co zaoszczędziliśmy na rodowodzie.
Podobne problemy czekają nas, gdy kupimy psa na giełdzie zoologicznej czy na targu. Weterynarze twierdzą, że od lat nie ma już w Polsce większych kłopotów z nosówką, a jedyne zwierzęta, które trafiają z tą chorobą do ich gabinetów, to właśnie psy kupione na targowiskach lub giełdach, najczęściej przywiezione zza wschodniej granicy.
Jeśli zatem chcemy kupić psa, poszukajmy jak najlepszej hodowli psów rasowych. Po zasięgnięciu języka w oddziale Związku Kynologicznego sporządźmy listę hodowców wchodzących w rachubę i... dzwońmy do nich, zadając masę wszelakich pytań.
W czasie tej rozmowy spróbujmy ustalić, czy hodowca jest Hodowcą, miłośnikiem rasy, lekko postrzelonym fanatykiem, czy też obchodzą go głównie pieniądze. Jeśli to pierwsze – trafiliśmy bardzo dobrze, jeśli to drugie – szukajmy dalej.
PIERWSZA WIZYTA
W czasie rozmowy telefonicznej postarajmy się umówić „na oglądanie szczeniąt". Wizyta taka pozwoli nam bez jakichkolwiek zobowiązań zorientować się, w jakich warunkach są trzymane psy. Wystrzegajmy się jak ognia spotkań poza domem hodowcy, przekazywania szczeniaka w siedzibie Związku, u znajomych, przez płot czy -- bywa i tak -- na parkingu! Sprzedający, który nie chce nam pokazać innych swoich zwierząt -- szczeniąt i dorosłych -- zazwyczaj ma coś do ukrycia.

Rzetelni właściciele szczeniąt przywiązują ogromną wagę do tego, w czyje ręce one trafią – i po tym właśnie najlepiej poznać dobrego hodowcę.
Powinniśmy móc obejrzeć matkę szczeniąt, a hodowca powinien umieć nam powiedzieć coś o każdym ze szczeniaków z osobna. Rozmowa taka jest doskonałą sposobnością do upewnienia się, czy dokonaliśmy trafnego wyboru rasy. Większość ras ma cechy szczególne, o których być może nawet nie wiedzieliśmy wprzódy. Ile osób np. wie, że największą przyjemnością dla retrievera jest wytarzanie się w błotnistej kałuży? A hodowca to wie i z pewnością nie będzie tego przed nami ukrywał. To, co bywa zaletą u jednej rasy, może być wadą, nawet poważną, u innej. Jeśli pragniemy tylko dowiedzieć się czegoś więcej o wymarzonej rasie, ale na razie nie myślimy o transakcji, uprzedźmy o tym hodowcę.
NAJWAŻNIEJSZE ZDROWIE I CHARAKTER
Należy założyć, że wszystkie sprzedawane szczenięta są w nienagannej formie zdrowotnej. Poważny hodowca nie wciśnie nikomu chorego szczeniaka. Ochrona szczeniąt przed chorobami jest konieczna i wymaga wielu zachodów, dlatego większość hodowców nie pozwala gościom brać na ręce piesków i nie zdziwmy się, jeśli będziemy proszeni o zdjęcie butów i staranne umycie rąk!

Jeśli dojdzie do konkretnej rozmowy o kupnie, dobrym obyczajem jest zaproponowanie hodowcy zawarcia pisemnej umowy kupna –sprzedaży (większość renomowanych hodowców sama wychodzi z taką propozycją).
Przy rasach wymagających skomplikowanej pielęgnacji trzeba koniecznie wypytać szczegółowo hodowcę i uzyskać od niego obietnicę porady w razie kłopotów. Ocena charakteru szczeniaka jest trudna, zwłaszcza dla laika. Opisywany w niektórych książkach prosty test najczęściej polega na próbie przestraszenia zwierząt i wybraniu tego, które przestraszy się najmniej. Nie wiem jak inni hodowcy, ale ja nie pozwoliłbym komukolwiek na celowe straszenie psów. Istnieje wiele innych sposobów oceny psychiki, zazwyczaj opartych na codziennej obserwacji. Warto porozmawiać o tym z hodowcą i zdać się na jego opinię.
Podczas wizyty u hodowcy trzeba dowiedzieć się od niego, dlaczego zdecydował się na taki dobór rodziców szczeniąt, podpytać o osiągnięcia wystawowe i hodowlane obojga z nich, o ewentualne dyplomy wyszkolenia.
Kiedy jesteśmy pewni, że "ta rasa i żadna inna", że "ten szczeniak i żaden inny", to trzeba się będzie zająć już tylko przygotowaniami do sprowadzenia do domu nowego mieszkańca.
***

Koniecznie trzeba odpowiedzieć sobie na wiele ważnych pytań. Czy powinien być to pies rasowy, czy mieszaniec? Czego oczekujemy od psa? Co możemy mu zaoferować? Czy pies powinien być towarzyszem zabaw i wychowawcą dla dzieci, towarzyszem życia dla starego człowieka czy też przyjacielem i obrońcą większej rodziny, domu i ogrodu? Oto opis kilka przykładowych ras odpowiednich dla domu z ogrodem, dla małej kawalerki, dla radosnych właścicieli, dla starszych panów:

DOG DE BORDEAUX
Wśród naprawdę dużych ras (50-70 kg) jest to pies względnie uniwersalny. Doskonały jako towarzysz (także dla dzieci) oraz dobry strażnik ogrodu. Lubi być bardzo blisko ludzi, dlatego nie nadaje się do mieszkania na dworze. Uwielbia natomiast po wieczornym spacerze wpakować się na kanapę pomiędzy pana i panią i razem z nimi oglądać telewizję.
Dogi de Bordeaux są raczej spokojne, zrównoważone, a podczas szkolenia wykazują się stosunkowo dużą pojętnością. Nie lubią tylko aportować. Zdarzają się niestety osobniki tchórzliwe lub nadmiernie agresywne. Dlatego należy kupować szczenięta tylko z dobrych hodowli. Daje to pewną gwarancję dobrej psychiki oraz zdrowia (dość duże prawdopodobieństwo dysplazji stawu biodrowego). To wyjątkowo efektowny pies, który - dodatkowo - ma w Polsce dobrą "prasę". Z jednej strony postrzegany przez opryszków jako groźny, z drugiej strony - lubiany przez zwykłych przechodniów.
Jeżeli:
- nie lubicie psów, które się ślinią,
- nie chcecie trzymać psa w domu,
- w pierwszej kolejności zależy Wam na walorach obronnych
polecam raczej owczarki: kaukaskie, środkowo azjatyckie lub
południowo rosyjskie.
Jeżeli:
- macie doświadczenie z naprawdę dużymi psami, czas oraz chęć na spacery i szkolenie,
- nie przeszkadza Wam chrapanie psa w sypialni tuż przy Waszym łóżku
to znaczy: będziecie zadowoleni z tego psa.
 
CZARNY TERIER ROSYJSKI
W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że zakończył służbę w radzieckiej armii z powodu dużych wymagań jeśli chodzi o pielęgnację oraz... zbyt wysokiej inteligencji. Potencjalni posiadacze "psa Stalina" powinni wziąć pod uwagę powyższy fakt. Prawdą jest, że czarny terier jest psem bardzo wymagającym pod względem opieki, wychowania, żywienia oraz pielęgnacji. Odwzajemnia się nam za to absolutnie niewyobrażalnym przywiązaniem, lojalnością oraz posłuszeństwem.
Jako pies obronny jest wręcz niezrównany. Nie jest jednak typem atakującym wszystko i wszystkich. Inteligencja tego psa sprawia, że ignoruje on zagrożenia pozorne, a kiedy stają się one rzeczywiste nie szczeka, nie warczy tylko natychmiast atakuje. Aby czerpać pełną satysfakcję z posiadania tej rasy trzeba jednak poświęcić mu wiele czasu. Czarny terier w roli psa podwórzowego zupełnie się nie sprawdza.
Jeżeli:
- nie dysponujecie domem z ogrodem,
- nie macie doświadczenia w wychowaniu psów lub wręcz boicie się dużych psów,
oznacza to, że "pies Stalina" to dla Was za duży kaliber.
Jeżeli:
- macie doświadczenie, czas i dobre warunki mieszkaniowe,
- marzycie o dużym, silnym psie na dobre i na złe
radzę przejść do rubryki "ogłoszenia hodowców".

HOVOWART
Jeszcze stosunkowo mało znany, a jest to rasa, którą zdecydowanie warto się zainteresować. Jeżeli oczekujecie psa przyjaznego dla dzieci, a przy tym niezłego stróża posesji, być może jest to dla Was idealny pies.
Hovowart jest psem raczej miękkim, o przeciętnym temperamencie, dlatego można go całkiem przyzwoicie ułożyć nawet bez dużego doświadczenia. Jedynym mankamentem mogą być pasterskie skłonności hovowarta. Zazwyczaj przejawiają się one w podgryzaniu biegających dzieci, oszczekiwaniu rowerzystów i samochodów. Tych złych nawyków po prostu należy psa jak najwcześniej oduczyć. W końcu nie istnieje idealna rasa, tak jak nie istnieje idealny pies. Każdy ma jakieś wady, lecz na korzyść hovowarta przemawia fakt, że tych wad ma bardzo niewiele.
Jeżeli:
- macie nienajlepsze warunki mieszkaniowe,
- nie posiadacie zbyt dużo wolnego czasu na spacery i tresurę
nie wybierajcie hovowarta tylko np. jakiegoś mniejszego psa.
Jeżeli:
- jesteście młodzi i aktywni,
- lubicie długie spacery i szkolenia
wystarczy znaleźć dobrą hodowlę.

OWCZAREK KAUKASKI
Jest bardzo popularny z uwagi na swoje walory psa stróżującego. Jednak wśród wielu osób kaukaz cieszy się zdecydowanie złą sławą. Dla jednych jest to pies zbyt agresywny, dla drugich zbyt łagodny, a poza tym (cokolwiek miałoby to znaczyć) niezrównoważony.
Są dwie przyczyny takiej oceny:
1. ogromny import szczeniąt z krajów byłego WNP. Jakość tych piesków pod każdym względem pozostawia wiele do życzenia.
2. nieświadomość nabywców szczeniąt. Niestety większość właścicieli nie myśli o tym, że ten dwu/trzy-miesięczny puszysty i miękki w dotyku szczeniaczek już za pół roku wyrośnie na olbrzyma, który:
a) bardzo lubi rządzić,
b) nie bardzo rozumie, czemu miałby kogokolwiek słuchać,
c) potrafi solidnie ugryźć.
Dlatego ten wspaniały pies jest zdecydowanie nie dla wszystkich. Właściciel kaukaza musi mieć bardzo silny i spokojny charakter, a także duże doświadczenie w wychowywaniu czworonogów.
Jeżeli:
- miałby to być Wasz pierwszy pies,
- mieszkacie w bloku,
- nie macie zasobnego portfela
nie kupujcie kaukaza.
Jeżeli:
- macie dom z dużym ogrodem i szczelnym płotem,
- macie czas na wychowanie psa
może warto się zastanowić?

BOKSER
To bardzo żywy pies, przy którym po prostu nie można się nudzić. Potrafi okazać radość jak mało która rasa, a inteligencją oraz sprytem znacznie przewyższa większość czworonogów. Nie ukrywam, że powyższe cechy są czasem źródłem problemów, gdy posiadacz boksera zwyczajnie... nie nadąża za bystrością pupila. Skłonność do zabawy w "co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" wydaje się być u boksera cechą wrodzoną. Dlatego konsekwentne szkolenie należy rozpocząć już od wczesnego wieku.
Starsze boksery stają się uparte i trudno zmniejszyć powstałe wcześniej złe nawyki szczególnie, gdy dotyczą agresji wobec psów (dotyczy głównie samców). Te przemiłe zwierzaki często zapadają na nowotwory, co znacznie skraca średnią długość życia do ok. 10 lat.
Jeżeli:
- nie lubicie psów, które się ślinią,
- nie potraficie w sposób stanowczy egzekwować poleceń,
- nie lubicie długich spacerów
wybierzcie lepiej buldożka francuskiego lub mopsa.
Jeżeli:
- zdecydowanie odpowiada Wam pies z dużym temperamentem,
- jesteście doświadczeni w wychowywaniu psów oraz macie na to czas
kupujcie boksera, lecz radzę nie żałować pieniędzy na psa z rodowodem.

GOLDEN RETRIEVER
To ostatnio bardzo modny pies, podobnie jak jego bliski krewniak Đ labrador. Goldena można śmiało polecić jako psa rodzinnego niemalże każdemu. Uwielbia dzieci a co ważniejsze jest wobec nich tolerancyjny w sytuacjach, gdy psy innych ras mogłyby być wręcz agresywne. Jako pies towarzyszący golden retriever ma prawie same zalety: jest łagodny, bardzo kontaktowy, radosny, nie lubi atakować ludzi, ani zwierząt. Nawet nie ułożony będzie się zachowywać przynajmniej przyzwoicie. Po odbyciu profesjonalnego szkolenia ma szansę stać się mistrzem posłuszeństwa. Jest bardziej zrównoważony i bardziej miękki od labradora, przez co układa się jeszcze szybciej Đ nawet, gdy właściciel nie jest wytrawnym szkoleniowcem. Uwielbia aportować, pływać i biegać, dlatego należy zapewnić mu dużo ruchu.
Średniej długości sierść sprawia, że codzienna pielęgnacja nie jest uciążliwa. Do nielicznych wad tej rasy należy zaliczyć przede wszystkim łakomstwo. Powodowane nim goldeny z upodobaniem zajadają na spacerze resztki jedzenia oraz odchody innych zwierząt.
Są to psy bardzo towarzyskie i zostawione w mieszkaniu na wiele godzin same mogą je niszczyć.
Golden retriever:
- typowy pies rodzinny
- potrzebuje dużo ruchu i kontaktu z ludźmi
- nie wymaga, by tylko jeden człowiek był jego przewodnikiem
- cena szczeniaka: 2-3 tys. złotych

DALMATYŃCZYK
Ten typowo myśliwski (gończy) pies zrobił niesamowitą karierę psa rodzinnego głównie dzięki filmom WaltŐa DisneyŐa. Życie pokazuje, że nieszczególnie sprawdza się on w roli kanapowca bezustannie przytulanego przez natrętne dzieciaki. Chciałoby się wręcz powiedzieć: "niezależny jak dalmatyńczyk". Jest to pies bardzo towarzyski, czuły i żądny pieszczot, lecz tylko wtedy, gdy on się tego domaga. A potrafi to robić. Niezaspokojony staje się złośliwy i krnąbrny. Bardzo źle znosi przymus i kary cielesne. Jeśli jednak jego pan jest wystarczająco charyzmatyczny, dalmatyńczyk uczy się nadzwyczaj szybko i co ważne Đ na całe życie. Ciężko jest tylko z aportowaniem. Wszak jest to pies gończy, a nie retriever. Niestety dalmatyńczyki bywają agresywne wobec innych psów. Dlatego należy je układać od wieku szczenięcego i być bardzo konsekwentnym w postępowaniu. Regularne i długie spacery są absolutnie niezbędne. Na spacerach lubi odbiegać bardzo daleko, dlatego raczej nie nadaje się do trzymania w dużych miastach.
Dalmatyńczyk:
- może chować się z dziećmi, ale musi mieć jednego, charyzmatycznego opiekuna
- wymaga dużej ilości ruchu
- niekłopotliwy w pielęgnacji
- cena szczeniaka: ok. 2 tys. złotych

CHART IRLANDZKI- WILCZARZ
Kto pragnie mieć największego psa świata, powinien kupić wilczarza. Współczesne osobniki osiągają w kłębie 100 cm/90 kg wagi, lecz przekazy historyczne wspominają o czworonogach mierzących 120 cm i więcej. Nic dziwnego, że zabicie wilka zajmowało temu ogromnemu chartowi zaledwie kilka sekund. Dzisiejszy wilczarz nie ma zbyt wiele wspólnego ze swym średniowiecznym przodkiem. Rasa ta przed wiekami całkowicie wyginęła i stosunkowo niedawno została restytuowana.
Dzisiejszy wilczarz jest łagodnym olbrzymem nie wykazującym cienia agresji tak wobec ludzi jak i zwierząt. Mimo to, z uwagi na wielkość i wygląd, skutecznie odstrasza intruzów.
Lubi dzieci, ale czasami zupełnie niechcący może być dla nich niemiły, gdyż np. machając ogonem może je przewrócić.
Ze szkoleniem bywa różnie. Niektóre egzemplarze są na nie oporne, a inne podczas tresury wykazują całkiem dużą bystrość. Niestety te urocze olbrzymy nie cieszą nas swym towarzystwem zbyt długo. Rzadko dożywają sędziwego wieku, który w przypadku wilczarza wynosi 10-11 lat.
Chart irlandzki wilczarz:
- jest drogi w utrzymaniu, musi zjadać miesięcznie około 25 kilogramów wysokogatunkowej karmy
- w pielęgnacji średnio kłopotliwy, czesanie i trymowanie - raz na jakiś czas
- najlepiej się czuje w domu z dużym ogrodem, lubi towarzystwo ludzi i psów
- cena szczeniaka ok. 2,5 tys. złotych

POSOKOWIEC
Najbardziej popularne są dwa: bawarski i hanowerski, bardzo do siebie podobne pod względem charakteru.
Posokowiec jest bardzo miłym towarzyszem człowieka, lecz rola opiekuna kilkorga dzieci nie jest jego wymarzoną funkcją. Mimo, że nie zrobi dzieciakom krzywdy, zdecydowanie preferuje towarzystwo innych psów.
Aby posokowiec zachowywał się właściwie należy zapewnić mu odpowiednie warunki: najlepiej dom z ogrodem i do tego regularne i długie spacery. Nie wybiegany, mieszkając w wielkomiejskim bloku, może stać się złośliwy (kupka i siusiu na łóżko) i nieposłuszny. Ten pies szybko uczy się ćwiczeń w domu i w ogrodzie. Na otwartej przestrzeni budzi się w nim "zew natury" i wyegzekwowanie polecenia "do nogi" graniczy z cudem.
Niestety wszystkie psy gończe mają tę cechę, że gdy już wywęszą ślad, trudno je przywołać. Ich największa zaleta - wytrwałość w tropieniu, staje się wadą dla wszystkich właścicieli, którzy nie są myśliwymi. Dlatego posokowca należy układać od młodego wieku. Gdy dorośnie, będzie za późno. W przypadku tej rasy słowo "tresura" jest raczej nieodpowiednie.
Posokowiec:
- ma niezależny charakter, ale jest przyjazny dla ludzi i psów
- wymaga dużo ruchu
- jest łatwy w pielęgnacji
- trudno się uczy przychodzenia do nogi
- cena szczeniaka: 1,5-2 tys. złotych
 
WYŻEŁ WEIMARSKI
Z uwagi na niepowtarzalną urodę swego stalowo-błękitnego umaszczenia weimeraner staje się w Polsce psem coraz bardziej popularnym.
Z wyżłów kontynentalnych dobrze są znane jeszcze czeskie, niemieckie i węgierskie. Wyżeł weimarski różni się jednak od swych krewniaków. Moim zdaniem jest spośród nich najinteligentniejszy, a zarazem... najbardziej wymagający i kłopotliwy. Aby mu wytłumaczyć na czym polega nowe ćwiczenie wystarczy 5 minut. Jednak spowodowanie, by pies chętnie i skutecznie wykonywał polecenia może trwać kilka tygodni.
Sukces wychowawczy jest możliwy wyłącznie, gdy pies żyje w ściśle zhierarchizowanym stadzie. Niekonsekwentne wychowanie mści się w postaci złośliwego zachowania.
Ten wyjątkowo bystry pies zawsze znajduje metodę, by skutecznie dokuczyć człowiekowi. Jednak w rękach doświadczonego psiarza staje się "złotym psem", który pod względem zachowania bije na głowę wszystkie inne psy biegające po parku. Jest łagodny wobec psów. Wymaga jednak naprawdę dużo ruchu, bo inaczej nie ma szans opanować jego temperamentu.
Weimeraner na spacerze jest posłuszny, ładnie chodzi przy nodze, aportuje. Nienawidzi komendy "waruj", zwłaszcza, gdy ziemia jest zimna i mokra.
Wyżeł weimarski:
- jest niekłopotliwy w pielęgnacji
- wymaga doświadczonego opiekuna
- najlepiej czuje się będąc jedynym psem w domu
- nie jest agresywny wobec psów
- cena szczeniaka: ok. 2 tys. złotych